Apulia

Południowa część Italii ciągnąca się wzdłuż Morza Adriatyckiego. Niedoceniane tereny prawdziwie włoskiego klimatu, historycznych miejsc i zjawiskowego wybrzeża. Znajduje się tu kilka prowincji, które od dawna stały się celem moich podróży. Zapraszam Was do jednego z największych regionów Włoch jakim jest Apulia.

Razem z Justyną wybraliśmy się do nieco mniej popularnej części Włoch zobaczyć inne oblicze tego Państwa. Linia lotniczą Ryanair lądujemy w Bari, miejscowości zbliżonej wielkością do Kielc, która jest stolicą regionu Apulia. Już na terminalu pojawia się polski akcent, mianowicie lotnisko w Bari nosi nazwę im. Karola Wojtyły. Rodowici mieszkańcy bardzo cenią sobie tutaj postać Jana Pawła II. Właściciel jednego z hoteli w którym się zatrzymaliśmy, gdy zobaczył, że przyjechaliśmy z Polski, od razu złapał się za serce wymieniając imię naszego zmarłego papieża.

Jak dostać się do centrum?

Lotnisko w Bari położone jest ok 12 kilometrów od miasta. Najtańszym połączeniem jest autobus linii numer 16, który za 1 Euro zawiezie Was do centrum – przystanek Piazza Aldo Moro. Kursują one tylko do 22:20, a w niedziele i święta do 21:00 więc niestety my musieliśmy skorzystać z TAXI, gdzie za trzepnięcie drzwiami jest już 15 Euro. Na lotnisku znajduje się również przystanek PKP największej we Włoszech linii pociągowej Trenitalia skąd dostaniecie się w pozostałe miejsca w Apulii. Cały rozkład i ceny biletów na: https://www.trenitalia.com/en.html

Gdzie przenocować ?

Bari posiada bogatą ofertę noclegową. My zatrzymaliśmy się w małym hotelu Fly Bed & Breakfast. Właścicielem okazał się Włoch, który przyjął nas w późnych godzinach wieczornych i przywitał zimnym piwkiem. Kizia miała okazję podszlifować swój język włoski heh. Wcześniej mieliśmy lipę, bo pojechaliśmy do hotelu gdzie booking wskazywał wolne pokoje, a na miejscu okazało się, że wszystkie są zajęte. Już drugi raz spotykam się z tego typu akcją i to drugi raz we Włoszech! Z rana obudziło nas piękne słoneczko i prawdziwe włoskie śniadanie: mocna kawa ze słodka bułką z dżemem! Ja to zjadłem z przyjemnością, Justyna nie lubi!

Do zwiedzenia regionu Apulii zdecydowaliśmy się wypożyczyć samochód korzystając z firmy Locauto, niebieskie logo ze słoniem! Za 1 dzień zapłaciliśmy 61 Euro z Full ubezpieczeniem, bez żadnego depozytu. Szybkie, sprawne załatwienie formalności i płatność kartą. Pakujemy plecaki do bagażnika i jedziemy – do pokonania mamy łącznie blisko 200 kilometrów i wcześniej przygotowany przeze mnie plan miejsc do odwiedzenia

BARI

Bari jest stolica regionu Apulia i największym miastem nad Morzem Adriatyckim. Nadmorski region Włoch wciąż pozostaje nieodkryty, co czyni go atrakcyjnym nie tylko w oczach turystów Jest ważnym ośrodkiem przemysłowym, handlowym i kulturalnym całego państwa Włoskiego.  Znajduje się tu miejsce pochówku Świętego Mikołaja w Bazylice jego imienia. Oprócz tego do zobaczenia jest przede wszystkim starówka Città Vecchia obok Piazza Mercantile oraz  Romańska katedra Św. Sabiny Cattedrale di San Sabino.

Pamiętajcie, że we Włoszech około godziny 12 panuje sjesta. W tym czasie jest przerwa od pracy i wszystko jest zamknięte.  W Bari spodobało mi się to , że nie ma takiego przesytu turystów czy naganiaczy do zakupu pamiątek. W porcie unosi się zapach porannego targu i resztki ryb, a spacer linią wybrzeża doprowadzi Was w ciekawe zakątki miasta. Wybraliśmy jedną restaurację gdzie zjedliśmy spaghetti i wypiliśmy włoskie cappuccino.

Alberobello

Jest jeszcze mniejsze niż Nowiny koło Kielc! Ale Taaaak! To to miejsce, które kiedyś przypadkowo zobaczyłem w Internecie i już wtedy obiecałem sobie, że muszę tam pojechać! Tylko 70 kilometrów drogi dzieli Bari od tego magicznego miasteczka, rocznie  odwiedzanego przez ponad milion turystów! Wszystko ze względu na tzw. Trulli, domki które zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO! Co w nich takiego fascynującego? Już samo to, że drugich takich samych na świecie nie zobaczycie, a resztę … spójrzcie sami!

Co to jest Trulli ?

To właśnie tak nazywają się te domki, które widzicie na zdjęciach. Charakteryzują się okrągłym kształtem i wykonaniem z kamienia wapiennego bez użycia zaprawy cementowej. Dzięki temu zachowują równowagę termiczną, w zimie jest ciepło, a podczas lata panuje delikatny chłód. Na dachach niektórych z nich znajdują się symboliczne wzory o znaczeniu religijnym symbolizującym pomyślność i zdrowie. Powstanie i historia Trulii nie jest do końca wyjaśniona, dowiedziałem się, że jedna z teorii mówi o zakazie budowania stałych domów i w przypadku rozkazu króla możliwość szybkiego przesiedlenia się całego plemiona. Legenda głosi, że truli budowano w taki sposób, że po wyciągnięciu jednej konkretnej cegły cały domek rozpadnie się.

Spacer wąskimi uliczkami wśród stożkowatych i białych domków przypomina trochę mały labirynt. Szliśmy z Justyna mijając kolejny zakręt i buzia cieszyła mi się jak dziecku, czułem się jak w świecie smerfów! Nie jest wcale tu drogo jak przypuszczałem! Magnesy kupicie za 1 Euro, a restauracje oferują naprawdę niskie ceny za obiad. Trafiliśmy tu na jakieś święto i było bardzo dużo ludzi szczególnie na głównym placu rynku głównego. Jestem zajebiście szczęśliwy, że udało mi się tu dotrzeć!

Polignano a Mare

To urokliwe włoskie miasteczko z najsłynniejsza plażą w regionie Apulii. Właśnie z tego powodu tu przyjechałem wpisując w nawigacje Beach Lama Monachile. Znajduje się obok bramy prowadzącej to starego miasta tuż przy moście Ponte Borbonico. Skaliste wybrzeże otoczone klifami robi spore wrażenie! Naprawdę sztos miejsce, które znajduje się na liście wielu podróżników! Szkoda, że mieliśmy tu tak mało czasu.

Wchodząc przez bramę poczujecie istne życia codziennego Włocha w dniu wolnym od pracy. Wąskie uliczki, okiennice z balkonami i te odgłosy śmiechu podczas rozmów przy kawie w tle grającej muzyki. Wywieszone pranie i do tego ludzie częstujący Cię lokalną oliwką. Klimat, który ciężko opisać słowami, szczególnie podczas tak słonecznego dnia na jaki trafiliśmy, aż chciało się tu zostać na dłużej!

Podczas drogi powrotnej do Polski na lotnisku w Bari spotkała nas mała niespodzianka związana z epidemią COVID-19. Straż graniczna zażyczyła sobie certyfikatów szczepienia lub okazania testów. Nie jesteśmy zaszczepieni, a testy zrobione w kraju były już nieważne. Wedle istniejących zasad w Unii Europejskiej testy wymagane są po przylocie do danego kraju, a nie przy wylocie! Na nic była nasza dyskusja i argumenty. Zostaliśmy wyproszeni z punktu kontroli i skierowani na test, który był płatny 30 Euro / osobę. Co ciekawe gdy wróciliśmy z wynikiem NIKT tego już nie sprawdził. Tego typu sytuacja po raz kolejny udowadnia mi, że pandemia wykorzystywana jest głownie do celów zarobkowych. UWAGA: Jak przylecieliśmy do Włoch, nikomu nie zostały skontrolowane żadne „wymagane” dokumenty: Q-kod, karta lokalizacyjna i testy covidowe! Czyli co … w dupie mieli na to przy wjeździe do kraju, a przy wylocie sprawdzali czy jesteś chory ? hehe masakra! Nie dziwie się, że wcześniej zasłynęli jako kraj z największa ilości zakażeń w Europie.

Podsumowując, Apulia to trochę inna część Włoch niż ta, która poznałem w Mediolanie, Florencji, Wenecji czy Palermo. Wydaje mi się , że to kwestia zdecydowanie mniejszej ilości turystów. Najbardziej cieszę się,  że udało się zobaczyć Alberobello, które moim zdaniem jest wizytówka tego regionu Italii. Jeśli ktoś z Was jest zakochany we włoskich klimatach to z pewnością musi się tu wybrać i oprócz ciekawych miejsc poznać ich życzliwych mieszkańców. Arrideverci Italia, pewnie wrócę szybciej niż mi się wydaję!