Dzisiaj jesteśmy w Belgii, gdzie swoją siedzibę ma Unia Europejska i NATO. To tutaj podejmowane są najważniejsze decyzje na skalę Europy i świata! Zdecydowanie jedną z ważniejszych była produkcja frytek – to dzięki Belgom zawdzięczamy ich smak! Bruksela na pewno długo zapamięta naszą wizytę! Wiecie dlaczego ?! No to słuchajcie!
Lądujemy na lotnisku Charleroi położonego około 50 kilometrów od centrum stolicy. Podobno jest to najbardziej punktualne lotnisko w Europie i sprzedaje się tu najwięcej czekolady! Zaraz po wyjściu z terminalu znajduje się przystanek, na którym zatrzymują się autobusy firmy FLIBCO, którymi dojedziecie do miasta. Pamiętajcie, żeby bilet kupić dużo wcześniej przez neta nawet za 5 Euro. My o tym nie wiedzieliśmy i bilet u kierowcy kosztował nas 17 Euro! Link do ich strony:https://www.flibco.com/en#/booking. Około godziny drogi i jesteśmy!
Bruksela przywitała nas chłodem i ulewnym deszczem. Razem z Pytonem nie mieliśmy ogarniętego hotelu i nie zdawaliśmy sobie sprawy, że będzie to takie trudne w jednym z najsłynniejszych miast w Europie! Wyobrażacie sobie, że wpisujecie datę w booking.com i wyskakuje „brak dostępnych miejsc”!? Przez blisko 3 godziny w strugach deszczu szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy się zatrzymać! Nie było dosłownie nic! Airbnb również wskazywał wolne pokoje dopiero na następny dzień! Dojechaliśmy UBER-em do jakiegoś hostelu na obrzeżach miasta, ale był w tak opłakanym stanie, że woleliśmy spać na dworze! Nie, nie wybrzydzam … obejrzałem pokój, prawie zwymiotowałem! Wreszcie udało się dodzwonić do kolegów ze Słowacji, którzy przyjęli nas do swojego pokoju w hotelu! Dzięki Panowie za pomoc!
Następnego dnia przywitała nas zdecydowanie lepsza pogoda, więc od razu udaliśmy się do centrum! GRAND PLATZ wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO to główne miejsce w Brukseli! Jego prawdziwe oblicze można dostrzec wieczorem, kiedy zapalone zostaną wszystkie światła zmieniające kolor! Na niektórych kamienicach można było zobaczyć cienie ruszających się postaci. Sąsiadujące obok siebie fasady budynków otrzymały nazwę min. „Dom lisa”, „Dom róży”, „Dom taczki”, „Dom Worka” czy „Dom wilczycy”. Ich niestandardowy układ sprawiał wrażenie pięciokąta. To było jedno z najpiękniejszych rynków jakie widziałem w życiu! Miało ono swój niepowtarzalny klimat, tym bardziej że zbliżał się okres świąteczny i wszystko dookoła było ozdobione. Latem można podziwiać tam „dywan” zrobiony z tysięca kwiatów!
Kolejny obowiązkowy punkt w mieście znajduje się na wzgórzu Treurenberg. To gotycka Katedra Świętego Marcina i Świętej Guduli. Dotrzecie tam na piechotę z rynku w niespełna 5 minut przechodząc przez ulicę Rue des Bouchers. Po drugiej stronie placu znajduje się Manneken pis – symbol całej Brukseli przedstawiający siusiającego chłopca heheheh. Legenda głosi, że syn króla, zaginął podczas polowania. Odnaleziony został przez leśniczego, który usłyszał strumyk, po czym jak się okazało był to właśnie ten sikający dzieciak. Żeby było mało później jeszcze uratował kraj oddając mocz na lont wybuchającej bomby hehehe. Nie wiem co oni tam palą, ale fontanna cieszy się dużym zainteresowaniem i przyciąga turystów! Zapomniałem Wam powiedzieć, że posiadanie marihuany w ilości do 3 gramów jest tutaj legalne!
To tyle jeśli chodzi o zwiedzanie! Przyszła pora na mecz! Do naszej grupy dojeżdżają chłopaki z emigracji, dołączamy do słowackich kibiców i łącznie w blisko 600 osób robimy pochód głównymi ulicami miasta blokując ruch w całym centralnym mieście. Bawimy się w jednym z pub-ów obok Opery! Na „Lotto Park” jedziemy metrem gdzie odbywał się mecz Anderlecht Bruksela – Spartak Trnava. Stadion sportowy pomieści 26 tysięcy widzów i sam w sobie nie ma nic szczególnego! Zainteresowanie meczem przez gospodarzy też było stosunkowo niskie. Dużo bardziej znany na pewno jest stadion Króla Baudouina I, dawny Heysel położony w północnej części Brukseli. Dziś pomieści ponad 50 tysięcy ludzi, przebudowany po pamiętnym meczu Juventus – Liverpol gdzie w 1985 roku w wyniku zamieszek zginęło 39 kibiców! Podczas tego wieczoru było już spokojnie, ale zajebiście było spotkać kieleckie mordy w innej części świata niż Polska! Zabawa trwała do rana podczas wizyt w belgijskich klubach! Pozdro panowie i do zobaczenia w domu! Podziękowania również za gościnę dla kibiców Spartaka! Dusan pionteczka dla Was!
A to nasza grupa kibiców Korony Kielce, która z różnych stron świata spotkała się w Brukseli, aby wesprzeć Spartak w meczu z Anderlechtem!
Trzeci dzień to próba belgijskich frytek, które są tu potrawą narodową! Można je kupić w każdym sklepie, budce i restauracji, dosłownie na każdym kroku! Dwukrotnie smażone z dodatkiem 50 różnych sosów do wyboru! Tak jak wspomniałem na wstępie Belgowie są pomysłodawcą tej potrawy i uważają, że robią ją najlepiej na świecie! Oprócz tego produkuje się tutaj prawie 180 tysięcy ton czekolady rocznie! Belgowie mogą się również pochwalić wytwórnią piwa: mają ich ponad 800 rodzaj w produkcji. Można tutaj prowadzić samochód mając do 0,49 promila alkoholu. Natomiast jeśli ktoś zostanie przyłapany na prowadzeniu powyżej 1,5 promila zapłaci nawet 12 000 tysięcy Euro kary! To samo dotyczy używania telefonu komórkowego podczas jazdy, to jedynie półtora tysiąca euro!
Na wyjeździe z miasta zatrzymajcie się na chwilę przy ATIUM, jest tam ogromny model cząsteczki żelaza zbudowany z 2400 ton metalu! Został powiększony dokładnie o 165 miliardów. Można wjechać na górę i podziwiać panoramę miasta z platformy widokowej. Będąc w Belgii nie można nie zauważyć serii komiksów min. Smerfów, bajkę, którą poznały dzieci chyba na całym świecie! Na mieście można zobaczycie wiele elementów związanych z tym przedsięwzięciem. To samo dotyczy „Przygód Tintina”. Zarówno jeden jak i drugi komiks zawdzięczamy autorstwie dwóch Belgów.
Bruksela na pewno pozostanie w mojej pamięci dzięki urokowi cudownego rynku! Naprawdę warto tam jechać choćby na chwilę, aby na żywo zobaczyć i pospacerować po GRAND PLATZ. Belgio, wybaczam Ci ten deszcz i moje błąkanie się w środku nocy, którym mnie na wstępie przywitałaś! Ciekawy kraj, który na pewno ma w sobie jeszcze dużo do zaoferowania! Jeśli tu wrócę to na pewno wybuduje hotel z tysiącem pokoi do przyjmowania gości tak, żeby dla nikogo nie zabrakło miejsca!