To już kolejna z Wysp Kanaryjskich, którą miałem przyjemność odwiedzić. Jest zupełnie inna niż pozostałe. Jej wulkaniczny krajobraz przypomina wizytę na księżycu! Dziś zabieram Was razem z całą moją rodziną na wyspę Lanzarote.
Informacje praktyczne
- Zegarki przestawiamy o 1 h do tyłu
- Waluta EURO
- Połączenia telefoniczne i Internet wedle taryfy operatora
- Wystarczy dowód osobisty
Jak dojechać na Lanzarote ?
Wyspa Lanzarote znajduje się na Oceanie Atlantyckim i jest oddalona 140 kilometrów od kontynentu afrykańskiego. Czas lotu z Polski wynosi około 5 godzin i 30 minut. Ja wraz z rodzicami, Oliwierem i Kizią dopłynęliśmy tu promem podczas wizyty na Fuerteventurze. Do wyboru mieliśmy 3 firmy obsługujące transport między dwoma wyspami: Fred. Olsen Express, Naviera Armas i Líneas Romero. Cały rejs trwa tylko 35 minut, a przy wzmożonym Ocenie oferuje atrakcje w postaci wesołego miasteczka. Bilety w cenie około 20 Euro / osobę można kupić zarówno przy kasie jak i on-line. Sprawdzane będą dowody osobiste normlanie jak podczas kontroli międzykrajowej. Statek jest bardzo zadbany wyposażony w łazienki, restauracje i miejsca siedzące z telewizorami.
Gdzie się zatrzymać ?
Jako miejsce wypadowe wybraliśmy najbardziej popularne miasteczko turystyczne na całej wyspie czyli Puerto del Carmen. Trochę czasu minęło zanim udało się znaleźć odpowiednie miejsce do spania. Najpierw podjechaliśmy pod hotel polecany przez biuro turystyczne ITAKA, jednak po wejściu do środka okazał się kompletną porażką. Nazywał się – BelleVue Aquarius – omijacie szerokim łukiem! Na szczęście aplikacja booking.com podpowiedziała, aby udać się do Hotelu Los Hibiscos. Na recepcji przywitała nas Polka, która z góry zaoferowała 30% rabat oraz formułę wyżywienia All Inclusive. Otrzymaliśmy duży apartament z dwiema sypialniami położony przy basenie około 200 metrów od plaży. W okolicy znajdowało się dużo supermarketów, sklepów z pamiątkami i irlandzkich pubów. Jedynym mankamentem hotelu był brak klimatyzacji co przy wieczornych upałach było dość uciążliwe.
Jak się poruszać i co zobaczyć ?
Podczas naszej czterodniowej wycieczki na Lanzarote chciałem zobaczyć wszystkie zaplanowane wcześniej miejsca. Do zwiedzania wyspy niezbędny jest samochód, który wypożyczyliśmy jeszcze będąc na sąsiedniej wyspie. Drogi w miastach są wąskie, panuje duży ruch i bardzo ciężko znaleźć miejsce do parkowania. Na szczęście wszystkie główne miejsca turystyczne są bardzo dobrze oznakowane i oddalone od siebie w niedalekiej odległości. W kilku miejscach pojawiły się korki, ale wykorzystaliśmy je na zrobienie zdjęć, zachwycając się widokiem wulkanicznej wyspy. Już teraz Wam zdradzę, Lanzarote skradło moje serce swoimi unikatowymi miejscami, które musicie teraz zobaczyć!
Puerto del Carmen
Rocznie odwiedzane jest przez ponad milion turystów! Miasteczko, które od razu przywitało nas tętniącym życiem, głośną muzyką i wakacyjnym klimatem. Wokół znajdowało się pełno knajp, restauracji, salonów gier i zabaw oraz sklepów z pamiątkami. Wzdłuż Oceanu na lekkim wzniesieniu prowadziła nas promenada skąd podziwiać można było przepiękny widok na plażę. Warte uwagi są zabudowy , mam na myśli hotele, mieszkania czy domy, wszystkie wedle przykazu zrobione w białym kolorze z początku przypominające mi Santorini. Zarówno w dzień jak i w nocy kiedy Puerto del Carmen jest zajebiście rozświetlone można tu szaleć korzystając z najróżniejszych atrakcji.
La Geria
Wyobraźcie sobie, że układamy kamienie w kształcie półkola, a w nim sadzimy winorośl, by na koniec otrzymać wyśmienite wino! Skala tego co zobaczyłem jest tak ogromna, że ciężko mi było w to uwierzyć. Winnica , która była pierwszym przystankiem na mapie naszej wycieczki zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. To wyglądało jak swego rodzaju sztuka, niczym obraz który został ogłoszony Rezerwatem Biosfery przez organizację UNESCO. Jak inaczej nazwać pracę wykonaną ręcznie o powierzchni ponad 5 tysięcy hektarów ? Jest takie powiedzenie, że wino im starsze tym lepsze – te z regonu La Geria powstały prawie 250 lat temu!
Znajduje się tu muzeum Bodega La Geria, gdzie nie tylko można dowiedzieć się trochę o historii tego miejsca, ale przede wszystkim degustować różne smaki wina. Kieliszek kosztuje od 2 do 3 euro w zależności od rodzaju. Nie jestem miłośnikiem tego trunku, ale muszę przyznać, że było naprawdę dobre! Spędziliśmy tu ciekawe 60 minut i do dziś żałuję, że nie kupiłem całej butelki tego białego słodkiego wina, które mi tak smakowało. Nie znalazłem go już w żadnym innym sklepie na wyspie, ani na lotnisku.
Park Narodowy Timanfaya
Jedziemy przez wyspę Lanzarote w stronię Parku Narodowego Timanfaya, , który swój obecny wygląd zawdzięcza potężnej erupcji wulkanów. Kiedy wjechaliśmy na teren rezerwatu nagle poczułem jakby ktoś przeniósł mnie na inną planetę. Krajobraz który zobaczyłem przypominał niczym te z filmów science fiction. Swoja drogą kręcono tu wiele znanych filmów między innymi: „Stracie Tytanów” , „Mój własny wróg” czy „Planeta Małp”. Wstrzymałem oddech i poczułem respekt do potęgi otaczającej mnie natury. Zresztą zobaczcie sami:
Teren Parku Timanfaya jest tak duży, że wymagane jest zwiedzanie go samochodem lub zorganizowaną wycieczką autokarem. Docelowo wyznaczony jest parking z ograniczoną ilością miejsc, organizacja poruszania się jest dostosowana pod przepustowość turystów stąd możecie się spodziewać kolejek od samego wjazdu, my czekaliśmy około 30 minut. Park otwarty jest w godzinach 9:00 – 17:45, a na zwiedzanie go trzeba poświęcić około trzy i pół godziny. Bilet wstępu kosztuje 10 Euro, można to zrobić przez Internet lub na miejscu w kasie. Od 1993 UNESCO uznało ten teren za rezerwat biosfery. Zabierzcie ze sobą wygodne buty!
Otaczający teren wulkaniczny jest tutaj jak tykająca bomba! Wystarczy wkopać się kilka centymetrów pod ziemię, by temperatura podniosła się do 100 stopni Celsjusza. Właśnie w ten sposób co jakiś czas odbywają się pokazy geotermalne, gdzie wlewana woda w dziurę w sekundę zamienia się w parę wodną dając charakterystyczny zapach siarki! Wyobraźcie sobie, że nawet grill w jedynej znajdującej się tu restauracji „El Diablo” wykorzystuje ciepło z wciąż czynnego wulkanu, a woda na kawę gotowane jest w podobny sposób! Prawda jest taka, że w Parku Timanfaya możemy zobaczyć jedną z największych aktywności wulkanicznych na świecie! Nietypowe miejsce, którym jestem zachwycony i chętnie bym tu został na dłużej!
El Golfo – Charco Verde
W sąsiedztwie z Parkiem Narodowy Timanfaya znajduje się tzw. „zielone jeziorko”, które swój kolor zawdzięcza algom i naturalnym organizmom typu plankton. Dodatkowe tło kamienistych skał nadaje magii tego miejsca! To zdecydowanie wizytówka wyspy Lanzarote widoczna na każdej pocztówce! Droga z parkingu jest bardzo prosta i krajobrazowa, zajmuje około 5 minut. Wejście jest całkowicie darmowe. Zapierające dech w piersiach widoki można podziwiać z wyznaczonego punktu widokowego. Na dzień dzisiejszy nie możliwa jest tam kąpiel ani skorzystanie z plaży. Warto odwiedzić to miejsce, nigdy nie widziałem w życiu czegoś podobnego!
Los Hervideros
To coś dla miłośników zbliżenia się do potęgi Oceanu Atlantyckiego. W wyniku erupcji wulkanu wrząca lawa w połączeniu z wodą utworzyła tunele wzdłuż wybrzeża, którym możemy dziś pospacerować. Podczas sztormu można tu zaobserwować zjawisko niczym spektakl, w którym główną rolę odgrywają rozbijające się fale. Wrzące wybrzeże oferuje wycieczkę wyznaczonymi ścieżkami, z możliwością zejścia schodami w dół do jaskiń dzięki czemu jesteśmy jeszcze bliżej centrum uwagi! Kolejna miejscówka na wyspie Lanzarote, która jest całkowicie darmowa, a wspomnienia pozostają bezcenne!
Playa de Papagayo
Dojazd na miejsce prowadzi kilkukilometrowa droga szutrowa. Najsłynniejsza plaża na Lanzarote znajduje się na południowej części wyspy. Otoczona jest przez wysokie klify, kształtem przypominająca muszelkę. Ze względu na to, że jest częścią rezerwatu nie ma tu żadnych sklepów i hoteli. Jedyna restauracja w pobliżu położona jest w górnej części wybrzeża skąd mamy przepiękny widok na Ocean. Do plaży Playa de Papagayo prowadzą schody, woda jest czysta lecz przy samym brzegu kamienista, dobrze mieć ze sobą buty do wody. Spędziliśmy tu popołudnie odpoczywając na słońcu delektując się kanaryjskim klimatem.
Na całej wyspie mamy przynajmniej 5 miejsc, które po prostu musicie zobaczyć będąc na Lanzarote. Okazało się, że 4 dni tutaj to było mało, przyznam szczerze: nie spodziewałem się – Lanzarote stała się numerem jeden ze wszystkich odwiedzonych przeze mnie Wysp Kanaryjskich. Pozostała mi to zobaczenia jeszcze tylko Gran Canaria, żebym mógł w stu procentach stwierdzić, która jest najlepsza! Na ten moment to zdecydowanie pierwsze miejsce i bardzo się cieszę, że mogłem tu być razem z całą moją rodziną!