Co to za miejsce, w którym kiwnięcie głową na TAK oznacza NIE, a poruszanie na boki daje akceptację?! Dziś zabiorę Was na południowo-wschodnią część Europy do państwa, które dalej raczkuje w turystyce. Albania – kraj numer #50, który odwiedziłem w swoim życiu!
Informacje praktyczne
- Godzina taka sama jak w Polsce
- Walutą w Albanii są LEKI, 1 Lek to 0,043 złotego.
- Połączenia telefoniczne i Internet są bardzo drogie, polecam ściągnięcie aplikacji MAPS.ME do orientacji w terenie, na lotnisku można też kupić lokalne karty telefoniczne
- Wystarczy dowód osobisty lub paszport do przekroczenia granicy
Całą moją mała rodzinką czyli: Ja, Kizia i Oliwier wybraliśmy się na wakacje wykorzystując po część bon w biurze podróży Rainbow, który otrzymaliśmy od moich rodziców jako prezent gwiazdkowy. Zdecydowaliśmy się odwiedzić Albanię, miejsce gdzie będzie krótki lot i gwarantowana pogoda w miesiącu wrzesień. Zapraszam Was do zapoznania się z ciekawostkami związanymi z tego kraju i naszymi przygodami, które zafundowali nam gospodarze! A działo się sporo, mimo, że byliśmy tam tylko 5 dni!
Jak dojechać do Albanii?
Znam takich , którzy wybierają się do Albanii samochodem, ale ja szczerze mówiąc nie zdecydował bym się na takie rozwiązanie, tym bardziej, że teraz w miesiącach październik bilety lotnicze potrafią kosztować poniżej 100 złotych w jedną stronę. Nasz lot do Albanii z Katowic trwał zaledwie godzinę i czterdzieści minut, Oliwier ledwo zdążył usnąć kiedy już podchodziliśmy do lądowania. Po wylądowaniu w Tiranie na lotnisku im. Matki Teresy dokładnie 17 kilometrów od stolicy państwa Albańskiego zauważyłem spory chaos. Po wyjściu z terminala kierujcie się prosto, po prawej stronie znajdują się wypożyczalnie samochodowe i przystanki autobusowe, a na końsku jest parking gdzie czekał na nas autokar, który zawiózł nas do hotelu.
Gdzie się zatrzymać ?
Wybraliśmy czterogwiazdkowy hotel o nazwie Mel Holidays położony w miejscowości Golem dosłownie 8 metrów od plaży! Obiekt był bardzo ładny, a pokój, który otrzymaliśmy na 4 piętrze miał cudowny widok na całe wybrzeże! Formuła wyżywienia all inclusive zasługiwała tylko na szkolną trójkę, jedzenie było przeciętne, a drinki mocno rozcieńczone. Słabe było to, że do kolacji wino podawane było w plastikowym kubku… ostatni raz tak piłem w gimnazjum z kolegami! W hotelowym basenie ciężko było znaleźć ludzi bo była w nim bardzo zimna woda. Na szczęście mieliśmy do dyspozycji prywatna plażę zagospodarowaną w parasole i leżaki. Dużym atutem była też restauracja z możliwością jedzenia przy stolikach na zewnątrz z widokiem na Morze. Codziennie sporo animacji głównie w języku polskim, ponieważ nasi rodacy byli najczęstszym gościem tego hotelu. Całodobowa recepcja, wypożyczalnia samochodów i przestronne apartamenty to kolejne plusy patrząc na całokształt tego co nam zaoferowano.
Spotkało nas jednak trochę niespodzianek, po wejściu do pokoju okazało się, że zapomnieli dostarczyć nam łóżeczko dla Oliwiera, na recepcji nie uznali tego jednak za wpadkę heh, dopiero reakcja rezydenta sprawiła, że ktoś się tym zainteresował i zostało nam przyniesione. To nie koniec: nie działała nam karta do zamykania i otwierania drzwi, tym razem również gospodarze nie czuli obowiązku naprawy problemu i dopiero po dwóch dniach udało im się wymienić zamek i naprawić usterkę. Winda codziennie się zacinała, przy mojej klaustrofobii uwierzcie, że naprawdę bałem się nią jeździć! Nie, nie narzekam heh … to taki wydawało mi się standard w dzisiejszych czasach!
Jak się poruszać po Albanii ?
Autobusy albańskie czyli tzw. furgonetki nie mają swojego rozkładu jazdy, odjeżdżają, kiedy im się podoba, zazwyczaj gdy są zapełnione. Nic więc dziwnego, że zwiedzając kraj zdecydowaliśmy się na wypożyczenie samochodu, jednak już podczas tego procesu chcieli mnie oszukać na 5 Euro! Ostatecznie otrzymaliśmy starego Mercedesa, który ledwo zrobił 400 kilometrów. Wracając nocą po nieoświetlonych drogach Kizia zaczęła panikować kiedy z silnika wydobywał się dym i dziwny zapach. Fotelik, który otrzymaliśmy dla dziecka przypominał bardziej etui na siedzenie niż jakiekolwiek zabezpieczenie. Wypożyczenie samochodu to koszt około 50 Euro / dobę.
Prawdą jest, że Albańczycy jeżdżą bardzo niebezpiecznie. Kilkadziesiąt razy wyprzedzały nas samochody na zakrętach czy też w miejscach kiedy mnie w życiu by to nie przyszło do głowy. W mieście Elbasan panuje chaos drogowy, na skrzyżowaniu ktoś zarysował nam auto i po prostu odjechał. To na co mocno zwróciłem uwagę to duża ilość stacji benzynowych, znajdują się one praktycznie co 3 kilometry zarówno na trasie jak i w mieście. Znaki oznaczające radary to tylko prowizorka, przez całą trasę nie widziałem ani jednego! Stan dróg jest dużo gorszy niż w Polsce.
3 ciekawostki, które mnie zaskoczyły na temat tego kraju
- Żyje tu niecałe 3 miliony ludzi, dla porównania Polska ma blisko 38 mln
- Albania ma, aż 750 tysięcy bunkrów, dla porównania Polska tylko 62 tys.
- To co pisałem na wstępie: Albańczyk, który się z Tobą zgadza, potrząśnie głową na NIE, a gdy się z Tobą nie zgadza, skinie głową na TAK. U nich jest odwrotnie: tak oznacza nie, a nie oznacza tak.
Riwiera Albańska
Riwiera Albańska to inaczej główne wybrzeże plażowe, które przyciąga z roku na rok coraz większą rzesze turystów. Na całej szerokości promenady zobaczycie lokalne sklepiki i restauracje oraz wciąż powiększającą się i rozbudowywaną sieć resortów i hoteli. Długie szerokie plaże ciągną się wzdłuż popularnych miejscowości takich jak: Durres, Golem czy Vlora. Woda w Morzu Adriatyckim jest bardzo ciepła, lecz jej czystość pozostawia wiele do życzenia, porównał bym ją trochę z naszym Bałtykiem. Fajne było to, że po wejściu do wody cały czas było płytko, nawet idąc 150-300 metrów w głąb Morza, woda sięgała mi maksymalnie do pasa.
Oliwier też był zadowolony, pierwszy raz przełamał strach i bawił się w najlepsze!
Nasza plaża w miejscowości Golem była ładna tylko przy samym brzegu, później to taki typowy żwirek gdzie nie mogłem dziecku zrobić nawet „babki z piasku”, ale dzięki temu nie było problemu w poruszaniu się wózkiem po utwardzonej powierzchni. O dziwo nie spotkałem też tak dużo naganiaczy sprzedających podrobione okulary jak w innych tego typu kurortach. Warto wybrać się na plażę w godzinach wieczornych na zachód słońca, jest on tu naprawdę olśniewający! Jeśli chodzi o życie nocne też będziecie zadowoleni, dyskoteki i balety w typowo wakacyjnym klimacie!
Tłoczno, głośno i radośnie – dzieję się naprawdę dużo, wszędzie gra muzyka, dzieci bawią się na mini wesołych miasteczkach, a dorośli mają okazję wypić drinka na jednym z pubów położonych na piasku. Riwiera Albańska przypominała mi trochę czasy w Złotych Piasków w Bułgarii lub pobyt z chłopakami w Rimini. Jest tak jak Polacy wszyscy lubimy czyli „dobrze i tanio” stąd idąc spacerem co chwile słyszałem ojczysty język. W sklepie możecie płacić zarówno albańskimi lekami jak i Euro. Przy wydawaniu zapytają Was w jakiej walucie chcecie otrzymać resztę, kartą też nie było problemów z płaceniem. To co przykuwało jeszcze moją uwagę to sklepy typu bazar na środku chodnika, dosłownie jak na słynnym stadionie 10- lecia w Warszawie, albo starych Plantach w Kielcach!
Albania jest krajem, który stosunkowo późno zaczął swój biznes w turystyce i widać cały czas pewne niedociągnięcia. Porównałbym to trochę jak wakacje w Polsce, ale w latach ’90-tych. Cieszę się, że zobaczyłem to Państwo, ale nie jestem zachwycony jego gościnnością, po mimo faktu, że ludzie których spotkałem na swojej drodze byli raczej uprzejmi, nawet Pani która starała się mnie nauczyć podstawowych zwrotów języka albańskiego. Podobno jakość podróży mierzy w cudownych momentach, a nie przejechanych kilometrów. Jeśli tak to dziękuje Ci Albanio za wszystkie piękne chwile, które miałem okazje spędzić z moją rodziną!