Bolonia

Miasto, które nawet podczas deszczu można zwiedzać bez parasola! Kulinarna stolica całego kraju, która stała się prekursorem włoskiego spaghetti bolognese. Niedoceniana przez turystów, zupełnie inna i jedyna w swoim rodzaju – Bolonia!

Jeszcze dwa lata temu będąc nad Adriatykiem żałowałem bardzo, że mając tak blisko nie znalazłem czasu na odwiedzenie Bolonii. Widząc zdjęcia znajomych z wycieczki w tym mieście, postanowiłem to naprawić i kupiłem bilety do miejsca gdzie powstały min. takie firmy jak Maserati czy Lamborghini. Nie udało się spotkać Pierluigi Collinę, sędziego, który stąd pochodzi, ale za chwilę powiem Wam dlaczego warto się tu zatrzymać i poznać obliczę prawdzie włoskich klimatów.

Jak to ja, czyli nigdy zero normalności, w przed dzień wyjazdu dostałem antybiotyk na anginę, która stała się już tradycja mojego życia w miesiącu październik, gdzie co roku na nią choruję. Szybka decyzja – jadę! Lotem Ryanair z Krakowa startujemy w męskim składzie: ja, Koper, Włosek, Artur i Prezes. Na lotnisku Balice wchodząc już na strefę bezcłową okazało się, że zapomniałem Włoskowi zrobić odprawy! Szybka akcja w punkcie nadania bagażu i udało się ją ogarnąć na miejscu dosłownie w ostatniej chwili! Koszt to 260 złotych heh za gapiostwo się płaci! Także pamiętajcie, odprawa tylko do 2 godzin przed wylotem jest darmowa!  Podczas półtora godzinnego lotu nie wydarzyło się już nic szczególnego po za tym, że stewardessa zabrała nam flaszkę! Jesteśmy w Bolonii – bondziorno – Dzień Dobry!

Jak dostać się z lotniska Bolonia Marconi do centrum?

Wychodząc z terminalu skręcacie w lewo i tam znajduje się przystanek autobusowy skąd odjeżdża tzw. Aerobus. Nie widzieliśmy tam żadnych automatów więc skorzystaliśmy z opcji FREE. ( dobra żartuje hehe , są automaty, po prostu nie chcieliśmy ich widzieć, a bilet kosztuje 6 Euro )  Mimo stosunkowo krótkiej 6 km trasy, czas dojazdu wynosi około 45 minut, ze względu na duże korki. Wysiadacie na końcowym przystanku tuz obok dworca głównego skąd można rozpocząć zwiedzanie!

Trasę do głównego centrum prowadzi korytarz arkad i podcieni. Szacuje się, że długość arkad w Bolonii wynosi w sumie prawie 60 kilometrów. Są to typowe dla architektury włoskiej budynki tworzące wysoki tunel dla pieszych. Zastanawiałem się po co!? Okazuje się że była to kiedyś trasa do swobodnego przemieszczania się jeźdźca na koniu, która miała go chronić zarówno przed deszczem jak i upałem. Jest tego tak dużo, że w całym mieście trudno spojrzeć w niebo! Najdłuższe arkady prowadzą na wzgórze, na którym znajduje się sanktuarium maryjne Madonna di San Luca.

Rynek główny o nazwie Piazza Magiore to serce całej Bolonii, gdzie w godzinach szczytu zbiera się najwięcej ludzi. Otoczony jest ważnymi budynkami administracyjnymi i religijnymi. Znajduje się tu również rzeźba Neptuna w moim przekonaniu bardzo podobna do tej, która stoi w Gdańsku. Dla przypomnienia ze szkoły: Neptun to był rzymski bóg chmur, wód i deszczu, a jego atrybutem jest trójząb. Jak to przy fontannie: obowiązkowe zdjęcie i wrzucenie pieniążka do wody „na szczęście”

Bazylika św. Petroniusza –  największy i najważniejszy kościół w Bolonii. Przyznam Wam się, że po wejściu do środka, aż zakręciło mi się w głowie! Mimo, że z zewnątrz nie sprawia aż takiego wrażenia to w środku zwala z nóg! Jest 7 co to wielkości kościołem w Europie! Kolumny, witraże, obrazy, wysoki 53 metrowy sufit z ozdobionymi oknami, ołtarze, kaplice to wszystko tworzy jedną całość o bardzo imponującym wyglądzie. Wejście jest darmowe! Warto wspomnieć, że w 2005 roku włoskiej policji udało się udaremnić atak islamistów podczas próby wysadzenia Bazyliki w powietrze!

Co warto wiedzieć ?

  • W Bolonii powstał najstarszy Uniwersytet na całym świecie założony w 1088 roku, gdzie uczył się między innymi polski astronom Mikołaj Kopernik.
  • Spaghetti powstało w Bolonii, ale jego prawdziwa nazwa to: tagliatelle al ragu
  • Tu w Bolonii powstały największe światowe marki samochodowe Maserati i Lamborghini

W Bolonii znajdują się dwie wieże, które stały się symbolem miasta. To Torre degli Asinelli oraz Torre dei Garisenda. Nic nie byłoby w nich dziwnego, gdyby nie fakt, że jedna z nich jest krzywa i przypomina tą słynną w Pizie. Z daleka tego tak nie widać, dopiero jak podeszliśmy bliżej mówimy: „Tyyy, ta jedna to się zaraz przewróci”! Na jedną z nich kupując bilet można wejść i podziwiać panoramę z lotu ptaka. Wieże,  z racji tego, że widoczne są praktycznie z każdego miejsca można potraktować jako punkt orientacyjny do dalszego zwiedzania.

To nie był koniec naszego pobytu we Włoszech. Kolejnego dnia udaliśmy się na szybką kąpiel w Rimini oraz wycieczkę do Mediolanu, która zrobiła na chłopakach chyba największe wrażenie! Tych miast nie opisuje już po raz drugi, relację z nich znajdziecie w zakładce „Moje podróże”. Mam za to dla Was zajebiste info na „promocyjne” bilety pociągowe, ale to już więcej w wiadomości prywatnej heh. To był mega intensywny wypad, który zaliczam do tych najlepszych głównie ze względu na towarzystwo jak i poznanie fajnego miejsca na ziemi jakim jest Bolonia!