Najpierw prawie deportowali mnie do Polski, później razem z Koprem zostaliśmy zatrzymani przez wojsko! To nie będzie normalny wpis, tak jak cały ten azjatycki kraj numer #62 na mojej liście – Indie! [ tylko dla ludzi o mocnych nerwach ]
Już na wstępie powiem Wam, ze nie będę zważał na słowa próbując opisać to co zobaczyłem i przeżyłem w Indiach! Nie będę koloryzował ani szukał wyrazów, które w łagodny sposób opiszą to co się tam odpierdala! Przykład …? „Już pierwszego dnia miły pan poczuł się źle i delikatnie, zwrócił swój obiad do kibelka” NIE! Rzeczywistość w Indiach wyglądała tak: Już pierwszego dnia na środku ulicy o godzinie 12:15 zarośnięty, śmierdzący i rozebrany chłop zrzygał mi się na buty, po prawej stronie ktoś srał na chodniku, po lewej baba myła się wężem ogrodowym wystającym z kanału, a obok ktoś sprzedawał kurczaki ułożone przy krawężniku…. TAK! Witamy w Indiach! Jeśli nie jesteś na to gotowy kliknij w krzyżyk i zamknij tą stronę! Zaczynamy kolejny wpis na moim blogu Hobby-Travel gdzie dowiecie się jak wygląda życie blisko 7 tysięcy kilometrów od Polski.
Najpierw jednak trzeba dam dolecieć … i tu się zaczęły schody – słuchajcie!
PODEJŚCIE I
Jedziemy na lotnisko zadowoleni, uśmiechnięci i ciekawi nowych przygód. Zostawiamy auto na parkingu, przechodzimy kontrolę bagażową, później paszportową, generalnie wszystko wydaje się ok, nawet już po 2 drinki zdążyliśmy zrobić i zaopatrzyć się w prowiant na dłużą drogę! Kiedy byliśmy już prawie w rękawie samolotu usłyszałem głos: „Halo, proszę pana – WIZA jest nie ważna!” … Jak to nie ważna ? I zaczęła się dyskusja! Jak się okazało moja wiza faktycznie była nieważna dokładnie o 39 minut, ale dlaczego?, ponieważ aplikowałem o nią zgodnie z tym co było napisane czyli 30 dni wcześniej, przed zaplanowaną podróżą! Haczyk jest w tym, że w ciągu tych 30 dni trzeba przekroczyć granicę Indii, a samolot lądował już po północy 31 dnia! Po długich dyskusjach nie zostałem wpuszczony na pokład Dreamlinera, a gdybym jednak poleciał został bym przymusowo deportowany do Polski! … zamiast w Indiach skończyliśmy na 26 piętrze w apartamentowcu w Warszawie z butelką whisky
PODEJŚCIE II
Dzięki „uprzejmości” pracowników LOT-u mieliśmy możliwość na drugi dzień kupić bilety po promocyjnej cenie 2 300 złotych / osobę. Planowany samolot do Indii był o godzinie 15:50 czasu polskiego, warunkiem wejścia na pokład były jednak NOWE prawidłowe WIZY, o które wniosek złożyliśmy dzień wcześniej po tym jak nie wpuścili nas do samolotu. Wizy przyszły… ale o godzinie 15:23 kiedy było już za późno !!! Odbierając samochód za wycieraczką znaleźliśmy jeszcze mandat za nieprawidłowe parkowanie! Zmęczeni, na kacu i rozgoryczeni całą sytuacją wracamy do Kielc…
PODEJŚCIE III
Parę dni po całej sytuacji tak się wkurwiłem, że kupiłem nowy bilety w cenie 3 200 złotych za osobę i powiedziałem „DO 3 RAZY SZTUKA” tym bardziej, że wycieczka była formą prezentu dla Kopra, który dostał od całej naszej paczki na swoje urodziny! Tym razem się udało, jedziemy do Indii!
Zacznijmy od tego, że według danych ONZ Indie są największym Państwem pod względem ludności wyprzedzając Chiny! Populacja wynosi tu 1,4 MILIARDA osób co stanowi 17,8 % całego świata! Pierwszy raz w życiu idąc chodnikiem stałem w korku podczas spaceru! Indie położone są na południowej części kontynentu azjatyckiego otoczone min. Oceanem Indyjskim. Mieszkańcy są w zdecydowanej większości wyznawcami hinduizmu. Teraz mogę już na spokojnie opowiedzieć Wam o tym na co zwrócić uwagę podczas planowania wycieczki do Indii oraz co warto zwiedzić, najpierw jednak poznajcie kilka spraw organizacyjnych:
Informacje praktyczne
- Czas lotu 8 godzin
- Waluta: Rupia Indyjska [INR], 1 Rupia to à 0,046 złotego. Do Indii zabieramy dolary lub Euro i na miejscu zamieniamy na Rupie
- Zegarki przestawiamy 3,5 godziny do przodu
- Obowiązkowe wyrobienie WIZY: https://indianvisaonline.gov.in/evisa/tvoa.html
- Ważny Paszport
- Połączenie i MMS do Polski są bardzo drogie, polecam skorzystanie z aplikacji Airalo i zakupienie pakietu Internetu
- Wifi w większości miejscach jest dostępne
- Płatność kartą: tylko w lepszych restauracjach i hotelach
- Gniazdka elektroniczne są inne, ale pasuje wtyczka nasza Polska
- Nie są wymagane żadne szczepienia
- Warto mieć ze sobą lek: MALARONE, Indie leżą w strefie zagrożonej Malarią, Dengą i Ziką.
Gdzie się zatrzymać ?
Wylądowaliśmy na ogromnym lotnisku w Delhi, które obsługuje ponad 72 milionów pasażerów rocznie. ( dla porównania lotnisko Chopina w Warszawie to 17 milionów rocznie ) Dzięki dobremu kontaktowi przez aplikację WhatsUp skorzystaliśmy również z transportu hotelowego gdzie pracownik obiektu odebrał i zawiózł nas na lotnisko za jedyne 15 Euro w jedną stronę.
Wybraliśmy jeden z lepszych Hoteli na booking.com o nazwie OAK Plaza położony w dzielnicy Paharganj płacąc jedynie 680 złotych / 4 noce przy dwóch osobach. W środku wbrew temu co nas otaczało było dość ładnie, pokoje klimatyzowane z prywatną łazienką, do dyspozycji lodówka, TV i inne podstawowe elementy typu telefon czy dobrze działające WIFI. Całodobowa recepcja, restauracja i kantor to trzy najważniejsze elementy na które mogliśmy liczyć łącznie z uprzejmością kierownika obiektu. Zdecydowanie polecam ten Hotel i przekazuje opinię 10/10. Nawet o 3 w nocy kiedy zadzwoniliśmy po dostawę alkoholu na recepcję facet stanął na wysokości zadania!
Jak się poruszać po Indiach ?
Nawet nie myślcie o wypożyczeniu samochodu, jazda po Delhi to coś czego nie ogranie nawet Hołowczyc. Prowadzenie samochodu w Neapolu czy innej części Włoch to pikuś przy tym co dzieje się w Indiach i nawet zdjęcia Wam, tego nie oddadzą! Przez 24 / H korki, każdy jeździ jak chcę łącznie pod prąd i trąbienie, które nie ustępuje nawet na pół sekundy! Jedynym rozwiązaniem na poruszanie się po Delhi są tzw. TUK-TUKI! Jest ich, setki tysięcy, a nawet miliony, jeżdżą i przecisną się wszędzie, kosztują tyle ile dogadasz się z driverem! Po stolicy kursuje również metro, ale powiem Wam, że ani razu nie korzystaliśmy. Ciekawostką z pewnością jest moment tankowania samochodu w trakcie, którego wszyscy pasażerowie muszą opuścić pojazd.
W momencie kiedy wyruszyliśmy w dalszą część kraju wynajęliśmy samochód razem z kierowcą, który był jednocześnie naszym przewodnikiem. Po Indiach zrobiliśmy około 500 kilometrów i ku mojemu zaskoczeniu trzy pasmowa autostrada była w dobrym stanie. Jedyne co nas naprawdę zdziwiło to bardzo powolna jazda kierowców. Widok 4 osobowej rodziny na jednym skuterze bez kasków to chleb powszedni. Miejscowi przemieszczają się wszystkim czymś się da co tylko ma sprawne kółka używając też pomocy zwierząt. Uwaga: panuje tu ruch lewostronny! Podczas postoju na światłach podeszły do nas kobiety prosząc o pieniądze składając dwuznaczne propozycje. Jedyne co trafia w serce to widok niedożywionych dzieci proszące się o posiłek lub pieniądze, są jednak dobrze wyrachowane, kiedy im odmówiłem pokazują „Fucki”.
Co zobaczyć w Indiach ?
Delhi
Głównym celem naszej wycieczki była stolica kraju, trzecia aglomeracja świata o ponad 26 milionach mieszkańców. Zaraz po wyjściu z lotniska dało się poczuć specyficzny zapach, który towarzyszył nam już przez cały pobyt. Miasto położone nad rzeką Jamuną podzielone jest na 12 stref. Jest bardzo duszno, po przejściu kilkudziesięciu metrów moja koszulka była cała mokra, temperatura wahała się w okolicy 32 stopni Celsjusza. Jeżeli byliście w Grecji lub na Cyprze pewnie pamiętacie otaczające Was koty, tutaj w Delhi jest podobnie tylko z bezdomnymi, wychudzonymi psami, które błąkają się dosłownie wszędzie i na każdym kroku! W dalszej części wpisu powiem Wam co należy zobaczyć w Delhi.
Main Bazar
To jedna z najbardziej chaotycznych uliczek jakie kiedykolwiek widziałem, mieści się w dzielnicy Paharganj i jest kwintesencją całego miasta. Tutaj mam wrażenie dzieje się więcej w ciągu sekundy niż przez godzinę na pozostałej części świata. Miliony ludzi błąkających się bez butów w niewiadomym celu, możliwość zakupienia dosłownie wszystkiego, od ubrań po zwierzęta, jedzenia czy usług fryzjerskich. Gdy weszliśmy na 4 piętro jednej z restauracji i zobaczyliśmy ten krajobraz z góry to złapałem się za głowę! Zaskoczy to nawet najbardziej wyrachowanych podróżników. Toalety zrobione są z kilku murków lub dziury w płytce chodnikowej gdzie co chwilę ktoś bez żadnej krępacji załatwia swoje potrzeby fizjologiczne. Wieczornym widok ludzi śpiących na ulicy to kwestia przyzwyczajenia po kilku godzinach staje się to normlane, idąc na spacer trzeba tylko ich omijać, żeby na nikogo nie stanąć.
Idąc przez Main Bazar gdy spojrzycie w górę zobaczycie tysiące pozwijanych ze sobą kabli, prawdopodobnie z łączem internetowym, telefonicznym i elektrycznym. Ktoś kto to ogrania powinien dostać nobla! Hindusi nie zachowują też komfortowej dla turysty odległości, są przyzwyczajeni do ścisku co po jakimś czasie staję się uciążliwe. Najgorsze jeszcze jak ktoś się do Was przyczepi i potrafi chodzić za Tobą z 500 metrów, nas kilkukrotnie chcieli albo zaprowadzić do restauracji, sprzedać coś lub pokazać miejsce którego szukaliśmy. Nie dało się też nie zwrócić uwagi na ciągłe plucie przez ludzi, w niektórych miejscach widziałem nawet znaki zakazujące tego, zagrożone mandatem.
Wielki Meczet w Delhi
Efektowy meczet znajdujący się w centrum miasta będący jednocześnie największą muzułmańską świątynią w całym kraju! Podobno mieści się tam nawet 25 tysięcy wiernych! Wybierając się tam pamiętajcie, ze w poniedziałek jest ono zamknięte. Bilet wstępu do środka kosztuje 250 INR czyli około 12 złotych. Bezwzględnie trzeba zdjąć buty, a że byliśmy w krótkich spodenkach miejscowi ubrali nas w szaty zakrywające nogi. Po wejściu do środka wszyscy chcieli zrobić sobie z nami zdjęcie, ustawiła się nawet do tego kolejka, rzeczywiście byliśmy jedynymi białymi ludźmi wokół, a turystów w Delhi jest bardzo mało.
Czerwony Fort
Obok Wielkiego Meczetu znajduje się jeden z najbardziej rozpoznawalnych obiektów architektonicznych w indyjskiej stolicy o nazwie Czerwony Fort, który został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Jest on symbolem uzyskania niepodległości w 1947 roku i tym samym uwolnienia się z rąk Wielkiej Brytanii. Twierdza i jednocześnie Pałac zbudowany został z czerwonego piaskowca dzięki czemu czerwony jest nie tylko z samej nazwy. Cały teren otaczają solidne mury o długości około 2,5 kilometra. Tutaj również zanim zorientowaliśmy się gdzie iść kilkadziesiąt osób poprosiło nas o pamiątkowe zdjęcie!
Przed wejściem prześwietlane są bagaże, a porządku pilnuje wojsko, pewnie dlatego, że całkiem niedawno miał tu miejsce atak terrorystyczny. Bilet wstępu kosztuje 550 Rupi czyli około 30 złotych. Po wejściu do środka zobaczyliśmy ogromny plac przypominający park, dużo zieleni, biegające wiewiórki, ławki, fontanny i budowle w typowo indyjskim stylu. Dostępne są też łazienki, restauracje i małe bazarki gdzie kupiliśmy parę pamiątek min. magnesy i talerzyk. Na zwiedzanie poświeciliśmy około 2 godziny. Ciekawe miejsce, Prezes jako miłośnik zamków były zachwycony!
Brama Indii
Kolejną bardzo symboliczną budowlą w Delhi jest tzw. Brama Indii zbudowana ku chwale indyjskich żołnierzy, którzy zginęli w I wojnie światowej. Ma wysokość 42 metrów, a jej okazały wygląd robi wrażenie dopiero po zmroku, kiedy rozświetla się w barwach flagi państwowej. Postawiona jest na rozległym placu, gdzie wstęp jest bezpłatny. Sama budowla przypomina „Łuk Triumfalny” w Paryżu lub ten znajdujący się w Rzymie. Jest ważnym miejscem zgromadzeń i obchodów narodowych. Dobre miejsce na wieczorny spacer w klimatycznej indyjskiej scenerii gdzie codziennie gromadzi się dużo ludzi.
Tadź Mahal
Najważniejszy punkt naszego wypadu do Indii czyli zwiedzanie jednego z 7 cudów świata jakim jest Tadź Mahal znajdujący się w miejscowości Agra.. Indyjskie Mauzoleum mieści się około 250 kilometrów od Delhi, a czas podróży wynosi nieco ponad 4 godziny. Tak jak pisałem wcześniej pojechaliśmy tam samochodem wraz z prywatnym kierowcą. Bilet wstępu kosztuje 1200 Rupi czyli około 55 złotych. UWAGA: Wartość wejściówki do Tadź Mahal jak i innych atrakcji w Indiach uzależniona jest od pochodzenia. Hindusi płacą zdecydowanie mniej niż turyści. Bilet dla mieszkańca kosztuje tu tylko 40 Rupi, w przeliczeniu to niecałe 2 złote! Zanim weszliśmy do środka dodatkową atrakcją stają się tutaj małpy, które dosłownie polują na ludzi, aby ukraść coś do jedzenia, jest ich naprawdę dużo, a miejscowa policja strzela do nich z procy w obronie turystów.
Budowla pałacu trwała 22 lata, a przy jego powstaniu pracowało nawet 25 tysięcy pracowników. Według legendy Tadź Mahal powstał z inicjatywy indyjskiego cesarza, który obiecał przed śmiercią swojej żony, że zbuduje ku jej czci budowlę niemającą porównywalnego odpowiednika w świecie. DOTRZYMA SŁOWA – Pałac jest naprawdę wyjątkowy! Na koniec wydał rozkaz obcięcia kciuków wszystkim robotnikom, aby nigdy nie byli już w stanie stworzyć podobnego dzieła.
W trakcie robienia zdjęcia z szalikiem Hobby Travel podeszło do nas dwóch wojskowych policjantów przekazując informację, że mamy problem! Skonfiskowali nam barwy i zaprowadzili do pokoju gdzie jak się okazało wedle ich myślenia nasze zdjęcia mają znamiona korzyści finansowych! Całe dochodzenie trwało około godzinę czasu i naprawdę mało brakło, żebyśmy zostali zamknięci. Zabrano nam paszporty i zweryfikowano dane. Ostatecznie musieliśmy napisać pismo z przeprosinami, „skasować zdjęcie” hehe i zapewnić, że fotka była tylko formą pamiątki.
Shri Laxmi Narayan Temple
To pierwsza tak duża świątynia hinduska zbudowana w Delhi i właśnie ta zyskała moją największą sympatię. Szkoda, że nie można było robić zdjęć i po chwili jak miejscowi zobaczyli, że je robimy schowali nam telefony do depozytu. Kiedy podchodziliśmy do jednego z ołtarzy, jakiś wierny wykonał nam na czole tradycyjne indyjskie znamię o nawie BINDI ! Według ich tradycji u kobiet oznacza to, że jest zamężna lub pod ochroną faceta, u mężczyzn oznacza jedynie przynależność do hinduskiej religii. Spotkaliśmy tutaj jednych Polaków przez cały pobyt w Indiach, którzy tak samo jak my wybrali się na wycieczkę do Delhi.
Akshardham
Jadąc do Akshardham musicie pamiętać, że droga jak i samo miejsce jest zamknięte w poniedziałek, nie wiedzieliśmy o tym i mogliśmy zobaczyć świątynie tylko z daleka. Bardzo żałuję bo wyglądała bardzo okazale! Jest zaliczana do największych hinduistycznych świątyń na świecie. Prowadzi do niej brama Pobożności pokryta 208 figurami bóstw. Kiedy chcieliśmy stąd odjechać w dalszą cześć miasta kierowcy Tuk-Tuków mało się nie pobili o to kto ma nas zabrać! Podobno w całym państwie porusza się dwa i pół miliona takich pojazdów przewożących ludzi w formie taksówki!
Grobowiec Humajana
Kolejna atrakcja w mieście Delhi gdzie podjechaliśmy TUK-TUK-iem. Sam obiekt został wzniesiony w charakterystycznym stylu architektury Mogołów, łączącym sztukę indyjską ze sztuką perską. W 1993 roku grobowiec został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Bilet wstępu DLA TURYSTÓW kosztuje 500 Rupi, co daje około 24 złotych. Sama budowla przypominała mi trochę „mini” Tadż Mahal! Na terenie grobowca znajdują się ogrody zrobione na planie kwadratu, całość otacza mur z dwiema bramami. Spędziliśmy tu około półtorej godziny.
Świątynia Lotosu
Tutaj również okazało się, że świątynia jest w poniedziałki zamknięta, na szczęście w tym przypadku mogliśmy podejść bliżej, zobaczyć i zrobić pamiątkowe zdjęcie. To największa świątynia bahaicka znajdująca się w kraju, która jest wpisana na indyjską listę informacyjną światowego dziedzictwa UNESCO. Co ciekawe w środku nie ma żadnych znamion religijnym. Ma wysokość około 40 metrów, a jej główne filary tworzą dziewięciokąt foremny. W pobliżu znajduje się ogród ze stawami, a momencie kiedy podjechaliśmy trwał jakiś festiwal z rozstawionym wesołym miasteczkiem, głośną muzyką i dużą ilością stoisk bazarowych.
Co zjeść w Indiach ?
Podczas 5 dniowego pobytu w Indach codziennie stołowaliśmy się w różnych knajpkach, te indyjskie wyróżniały się mocno przyprawionymi posiłkami i ostrym jedzeniem. Do każdego dania podawany był naan czyli cienki chlebek nasączony różnymi smakami. Dużo kurczaka, ryżu i sosów, natomiast jeśli chodzi o napoje królowała indyjska herbata i piwo o nazwie KingFisher. Hindusi piją najwięcej whisky i to ten trunek alkoholowy można kupić w specjalnie wyznaczonych sklepach. Nie mieliśmy żadnej biegunki, tak jak to często spotyka turystów w Egipcie, mimo że zdarzyło się wypić drinka z kostkami lodu. W Delhi jest tez dużo popularnych sieciówek restauracyjnych tupu McDonald, Pizza Dominium i KFC.
Indie z pewnością szokują dużą ilością ludzi i nieprawdopodobnym ubóstwem, a panujący chaos może spowodować zdezorientowanie turystów. Przed przyjazdem tu przeczytałem, że wizyta w Delhi zmienia człowieka i nauczy pokory, wraca się trochę innym człowiekiem, czy tak jest ? Trochę tak, ale szczerze mówiąc spodziewałem się czegoś gorszego. Na pewno bardziej doceniłem to co mam na co dzień o czym nigdy nie pomyślałem wychodząc z założenia, że to normlane i każdemu się należy… no NIE! Tutaj większość ludzi zmaga się z brudem, brakiem pracy, pieniędzy, wody, dostępem do łazienki i ubrania. Podróż do Indii to wstęp do innego świata , tego gorszego niż życia i szczęścia którego mamy w Polsce!