Kraina winem i oliwą płynąca. Niektórzy twierdzą, że to właśnie tutaj znajdują się prawdziwe Włochy! To region pochodzenia wybitnego artysty i wynalazcy epoki renesansu Leonarda Da Vinci. Czy da się zakochać w tym miejscu? Czy rzeczywiście wieża w Pizie jest krzywa? Zobaczcie kilka najpiękniejszych miejsc ze słonecznej Toskanii.
W składzie ja, Jogi i Cypek jedziemy do Krakowa na lotnisko Balice. Stamtąd niecałe dwie godziny lotu samolotem i w expressowym tempie jesteśmy w Pizie, 14 kilometrów od Morza Tyrreńskiego. Lotnisko w tej miejscowości jest bardzo blisko głównych ulic miasta dlatego wsiadamy w taxi i po 5 minutach jesteśmy w Apartamencie Near It All. Szybkie zapoznanie się z recepcjonistką, która nie odmówiła polskich trunków i idziemy poznać miasto w godzinach wieczornych. Krótki spacer wzdłuż dworca głównego i dochodzimy na Pizza Vittorio Emanuele II, głównego placu w Pizie. Na miejscu włoski klimat i tłum ludzi świętujących rozpoczęcie weekendu. Ciężko było o wolny stolik dlatego od razu idziemy w kierunku wieży, aby przywitać się z głównym symbolem tego miasta i zobaczyć jego urok nocą.
Krzywa Wieża w Pizie wysoka jest na prawie 55 metrów i od razu zrobiła na mnie duże wrażenie. Dobrze oświetlona, widoczna już z oddali, jednak znajduje się około 2,5 kilometra od głównej części miasta. Spokojnie można udać się tam na piechotę, po drodze zwiedzając okoliczne deptaki, sklepy i typową architekturę Toskanii. Ciemniejsza strona miasta to wąskie uliczki dla których noc to pora na „zarobek”. Tutaj zapoznaliśmy kilka miejscowych chłopaków, którzy zaprosili nas „poczęstunek”. Nie zdziwcie się widokiem wiszącego prania między blokami albo mokrych chodników. Nie, nie padał tu deszcz, włosi lubią dbać o czystość i na noc polewają ulice wodą.
Następnego dnia chwilę po 9 rano jemy typowe włoskie śniadanie: bułkę słodką z dżemem popijając gorącą kawą. Dzień zaczynamy od przejścia mostem rzeki Arno przepływającą wzdłuż miasta. Wschodzące promienie słońca zajebiście padały na miejscowe pomniki i charakterystyczne budownictwo. Podobną drogą co wczoraj udajemy się pod wieżę. Jest naprawdę krzywa i w pierwszej chwili co niektórym może zakręcić się w głowie. Sprawia wrażenie jakby miała za chwilę upaść! Nie wchodzimy do środka z racji ogromnej kolejki, ale zwiedzamy cały kompleks wydzielonymi ścieżkami, robiąc przy tym pamiątkowe zdjęcia. Co przywieść z Pizy? Jogi na przykład kupił sobie 7 miniaturek wieży wydając na nie prawie 100 Euro hahahhaha. Obładowani plecakami lecimy już na dworzec, zaraz mamy pociąg w dalszą cześć regionu!
Około południa Florencja przywitała nas wysoką temperaturą i jeszcze większą ilością ludzi. Oprócz zwiedzających, trafiliśmy na organizowany w tym dniu bieg maratoński. Pora obiadowa, jesteśmy we Włoszech, a pizzerii tutaj pod dostatkiem. W restauracji oprócz dobrej capriciosy łamiemy dwa krzesła. Nie był to jednak ani akt wandalizmu, ani wybryk chuligański lecz zwykły przypadek. Najlepsze jest to, że nie zrobił tego Jogi, kolega ważący blisko 150 kilogramów tylko ja i Cypek heheheh. Przeprosiliśmy miejscowego Włocha, który uśmiechnął się i przyniósł nam dwa nowe siedziska. To nie koniec przygód z racji tych niestandardowych. Cyprian krążąc wśród ludzi stanął na obraz jednego z artystów wystawiających swoje dzieła, odbijając mu podeszwę buta na obrazie hahahaha. Tamten ruszył w pogoni za nami próbując sprzedać nam płótno za 20 czy 30 Euro. Szybko jednak został wyjaśniony hehehhe
Największą atrakcją we Florencji jest z pewnością Katedra Santa Maria del Fiore. Na każdej z map nazwana jest Duomo. Jej wygląd nie odda żadne zdjęcie, wykonane nawet najlepszym aparatem. Zbudowana w stylu gotyckim między innymi z marmurów, jest perełką Toskanii. Każdy milimetr ściany wzbogacony jest hmmm … ja to nazywam witrażami. Rzeczywiście robi robotę, nie mogłem uwierzyć, że budowali ją ponad 140 lat! Jest jedną z najbardziej spektakularnych kościołów jakie widziałem w życiu! Chyba zaraz po mojej ukochanej świątyni w Barcelonie!
W pobliżu Plazza della Signoria znajduje się Uffizi, galeria sztuki we Florencji i najstarsze muzeum w Europie. Warto tam chwilę pobłądzić, nawet jeśli tak jak ja w ogóle się tym nie interesujecie. Na środku placu jest także budynek przypominający zamek, to będzie Palazzo Vecchio, siedziba dawnej rady miejskiej Florencji. Dookoła zobaczycie trzy potężne posągi, będą to: Herkules i Kakus, Dawid i Fontanna Neptuna. Później koniecznie musicie dojść do Ponte Vecchio, prawie 90 metrowego mostu, który niby nie ma w sobie nic nadzwyczajnego, ale przyciąga uwagę i pytanie: jak Ci ludzie tam mieszkają!? Szkoda, że nie starczyło nam czasu, żeby odwiedzić stadion Fiorentiny.
Prawdziwe uroki Toskani mogłem podziwiać tylko z okna pociągu. Te bajeczne widokówki z telewizji robione są w najmniejszych wioskach, gdzie rzeczywiście zielone krajobrazy mogą się podobać. Piza i Florencja to ładne miasta, ale bardziej urzekło mnie to drugie! Włochy coraz bardziej zaskakują swoim stylem, a kolejne nowo poznane miejsca powodują, żę Italia staje się jednym z ulubionych kierunków moich podróży!