Maroko

To moja trzecia wizyta na kontynencie afrykańskim i odwiedziny państwa, którego znałem tylko z opowieści znajomych i programów telewizyjnych. Przyszła pora sprawdzić osobiście jak wygląda życie ponad cztery tysiące kilometrów od Kielc. Zaczynamy kolejną życiową przygodę, kraj numer #49 pt. przystanek MAROKO!

Tym razem to niespodzianka urodzinowa dla mojego brata, szybka rozkminka jaki prezent będzie najlepszy? Wedle mojej zasady, to taki , którego nie da się kupić, czyli wypad z kumplami na drugi koniec świata! Jak się okazało oprócz stałego składu: Ja, Koper i Prezes dołączył do nas Koras, kolega który rzutem na taśmę kupił bilety lotnicze. Zobaczcie jakie szalone przygody nas spotkały, gdzie się zatrzymaliśmy i co zobaczyliśmy w kraju który jest 1,4 razy większy do Polski. Zapraszam na relację z gorącego afrykańskiego miejsca jakim jest państwo Maroko.

Informacje praktyczne

  • Zegarki przestawiamy o 1 godzinę do tyłu
  • Walutą jest Dirham Marokański 1 MAD to 0,41 złotego
  • Wymagany jest paszport
  • Połączenia telefoniczne i Internet są bardzo drogie
  • Nie są wymagane żadne szczepienia
  • Gniazdka elektryczne takie jak w Polsce

Jak się dostać do Maroka ?

Udało mi się znaleźć bilety lotnicze do Agadiru linią lotnicza Ryanair w cenie 214 złotych. Już w trakcie lotu, który trwał cztery i pół godziny zrobiliśmy trochę zamieszania heh. Jak się okazało oprócz naszej czwórki usytuowanej w tylnej części samolotu, zasiadło również kilku legionistów, którzy podobnie jak my wybrali się na wakacje. Szybko nawiązaliśmy kibicowski klimat rozmowy, a alkohol dotrzymywał nam towarzystwa. Kiedy grupa stewardess nie dała już rady, głos przejął sam pilot, który ostrzegał nas przed lądowaniem w Hiszpanii. Udało się jednak opanować emocje i chwilę przed 23 czasu marokańskiego byliśmy już w Afryce.

Poznajcie kilka ciekawostek o Maroko

  • W całym państwie blisko 1,5 miliona ludzi żyje w skrajnym ubóstwie
  • Mieszka tu około 500 Polaków
  • Marokańczyk Brahim Takioullah ma 249 cm wzrostu co daje mu 10 miejsce na świecie pod względem wysokości
  • osoba mająca 12 lat podlega odpowiedzialności karnej
  • Maroko oddziela od Europy, jedynie 13 km
  • Kobiety w tym kraju na znak żałoby zakładają białe szaty, a nie czarne jak w PL
  • Maroko zostało pierwszym afrykańskim krajem, który dotarł do półfinału Mistrzostw Świata w piłce nożnej
  • Najwyższym szczytem na terenie Maroka jest góra Dżabal Tubkal o wysokości 4167m n.p.m. To zarazem najwyższy szczyt w całej Afryce Północnej!

Gdzie się zatrzymać a Maroko ?

Ceny noclegów są tutaj naprawdę śmieszne, najtańszy hotel na booking.com pokazywał mi się za 165 złotych za dwie noce za całą czteroosobowa grupę! ( taaak, dobrze liczycie, to ok. 10 zł / osobę / dobę ). Wybraliśmy jednak 4 gwiazdkowy obiekt o nazwie Borjs Hotel Suites&Spa. Elegancki hotel w typowo marokańskim stylu zachowujący podstawowe europejskie standardy. Jedynym mankamentem było słabo działające wifi w pokojach. Do dyspozycji mieliśmy duży apartament, odkryty basen i restauracje na dachu z ładnym widokiem na wzgórze miasta. Mimo późnego zameldowania, otwarta była kuchnia gdzie mogliśmy zjeść kolacje, zapalić sziszę i wypić marokańskie piwo o nawie „Casablanca”.

Przy basenie rozłożona duża ilość leżaków i bar z obsługą kelnerską, którzy co chwilę donosili nam przekąski, polewali drinki licząc oczywiście na dobry napiwek. Cały obiekt otoczony bujną roślinnością i przyjemnym widokiem na ogród i budynek hotelowy. Miejsce oddalone o około 3 kilometry od głównego deptaka przy plaży i centrum jednak jak przeczytacie dalej nie było to żadnym problemem. Z czystym sumieniem polecam ten hotel, prezes narzekał trochę na ubogie śniadanie, ale zapewniam Was, że jajecznica, omlet i zimna płyta była w zupełności wystarczająca na zgromadzenie energii na większą część dnia.

Jak się poruszać po Maroko ?

W większości krajów po których podróżuje często wynajmuje samochód, ale w Maroko jest to zupełnie niepotrzebne, dlaczego?! Po pierwsze byłem w szoku jak zobaczyłem zasady panujące na drodze, przykładowo na rondzie jest zupełnie odwrotnie niż w Polsce, pierwszeństwo mają Ci wjeżdżający, a nie będący na nim heh, ale jak już trochę pojeździłem zrozumiałem, że to jednak zasada „kto pierwszy ten lepszy”.  Po drugie ceny taxi są tak niskie, że będąc w czwórkę korzystaliśmy z nich cały czas, aż do tego stopnia, że w trasę Agadir —à Marrakesz zabrał nas miejscowy driver i zawiózł 250 km dalej biorąc za to tylko 1300 dirhamów czyli jakieś 500 złotych. Pokazaliśmy mu podczas drogi parę dobrych kawałków kieleckiego rapu i na pewno wycieczka z nami zostanie mu na długo w pamięci, chłopak tak zapirdzielał, że na trasie zgubił napis TAXI, który spadł z dachu samochodu na autostradzie!

Nie zdziwcie się na widok zatrzymujących się taksówek na środku skrzyżowania i walki o jej zdobycie albo gdy zobaczycie ludzi usiłujących wskoczyć komuś do bagażnika, trzymając się jakieś poręczy. Na ulicy przemieszają się nie tylko samochody, ale również ludzie,  konie, bryczki, osiołki z przyczepami naładowanymi ludźmi bądź jakimś towarem. Gdy patrzyłem na światła zastanawiałem się czasem po co one są w ogóle zrobione heh. Inny świat i duża bieda, szczególnie widząc ludzi i małe miasteczka podczas drogi do Marrakeszu. Pamiętajcie, że w taxi nie można płacić kartą, trzeba mieć wyliczoną gotówkę i dobrze wcześniej ustalić kwotę przed odjazdem. Jeden miejscowy chciał nas oszukać to dostał połowę tego i tyle nas widział!

Agadir

Swoją przygodę zaczęliśmy od zwiedzenia najpopularniejszego kurortu w całym państwie jakim jest miasto Agadir. Na zboczu wzgórza umieszczono tutaj ogromny, podświetlany nocą napis językiem arabski oznaczający po tłumaczeniu „Bóg, ojczyzna, król”. Głównym powodem przyciągającym turystów jest 10-kilometrowe wybrzeże oferujące wspaniałe widoki na Ocean Atlantycki. Szerokość piaszczystej plaży sięga nawet 300 metrów, piasek jest bardzo przyjemny, drobniutki i czysty. Panuje tu typowo afrykański klimat, a najwyższa temperatura wskazywała tu dokładnie 49,1 stopni Celsjusza. Wzdłuż ciągnącej się wzdłuż wybrzeża promenady znajduje się dużo restauracji i sklepów z pamiątkami.

Leżąc na plaży w Agadirze co chwilę podchodzili do nas miejscowi „naganiacze” próbujący sprzedać wszystko co tylko możliwe: owoce, warzywa, słodycze, okulary, herbatę, biżuterię, ręczniki czy pieczywo, pączki i orzeszki. Byli co prawda mili, ale mocno uciążliwi heh. Czasem łatwiej było coś kupić, żeby sobie poszli niż czekać, aż odejdą! Woda w oceanie była jeszcze stosunkowo zimna jak na przełom miesiąca maj/czerwiec, po za tym musicie pamiętać, że zawsze temperatura wody w oceanie będzie mniejsza niż chociażby w Morzu Śródziemnym.

Croco Parc Agadir

W ciągu upalnego dnia postanowiliśmy dla odmiany wybrać się na wycieczkę do Parku zoologicznego, w którym znajduje się 325 krokodyli, a także żółwie, małpy, legwany czy węże. Widok każdego z nich był naprawdę zaskakujący, nigdy w życiu nie widziałem na przykład tak wielkiego żółwia! Nie spodziewałem się, że cały obiekt zrobi na mnie tak pozytywne wrażenie! Dzięki bliskości z naturą zwierząt można było stanąć „oko w oko” z ponad 3 metrowym krokodylem, by za chwilę być świadkiem ich karmienia. Krokodyle to bardzo spokojne zwierzęta wygrzewające się tylko na słońcu, patrząc na ich zęby mam jednak wrażenie, że jakbym tam wskoczył zamieniłyby mnie na krwawą miazgę!

Park rozdzielony jest na kilka stref w zależności od gatunku zwierząt. Całość położona w bujnej roślinności z urozmaiconą trasą wśród ruszających się skał, tuneli czy przejściem po linach. Idealne miejsce tak naprawdę dla wszystkich, na miejscu znajdują się toalety, strefa zabaw dla dzieci, sklepik z pamiątkami i restauracja. Dzięki przepięknemu krajobrazowi z widocznym wodospadem zrobicie sobie zajebiste zdjęcia. Większość trasy znajduje się pod gołym niebem dlatego warto zadbać o nakrycie głowy, butelkę wody lub tak jak my piwka, a wcześniej nasmarować się kremem z filtrem. Pisze teraz o tym, nauczony na swoim bólu – ręce mi tak zjarało, że na drugi dzień chowałem je pod ubranie z dala od słońca!

Dojazd do Croco Parc zajmuje około 20 minut, kierowca, który zawiózł nas tam taksówką, poczekał na miejscu by później odwieść nas do miasta. Na zwiedzanie musicie poświęcić około półtorej godziny. Trasa o długości ponad 600 metrów jest dobrze oznaczona znakami informacyjnymi, dzięki którymi dowiecie się więcej ciekawostek o zwierzątkach, a także o ciekawych gatunkach roślin zamieszkujących ogrody. Park otwarty jest w godzinach 10:00 – 17:30, a bilet kosztuje po przeliczeniu na złotówki około 30 złotych. Śmiało mogę powiedzieć, że to największa atrakcja w całym Agadirze otwarta od 2015 roku!

Agadir Oufella

To miejsce skąd możecie podziwiać panoramiczny widok na Agadir. Dotrzecie tu na 3 sposoby: pieszo ( czego nie polecam ) , autem /taksówka około 100 dirhamów/ lub kolejką linową! My wybraliśmy ta ostatnią opcję ze względu na dodatkowa atrakcję przejazdu. Bilet na przejazd wagonikiem w dwie strony kosztował 130 dirhamów, a czas transferu wyniósł około 12 minut. Prezes z Korsem, którzy narzekali na lęk wysokości dali jakoś radę, mimo tego że chwilami mocno bujało ze wzglądu na silny wiatr. Dolna stacja kolejki znajduje się w centrum i raczej nie powinniście mieć problemu z jej znalezieniem. Obowiązkowy punkt wycieczkowy podczas pobytu w Agadirze, który zostawiliśmy sobie na koniec dnia!

Na samej górze znajduje się Twierdza, która w czasach historycznych pełniła rolę obronną, dotkliwie zniszczona przez trzęsienie ziemi .Teraz spotkacie tu min. wielbłądy i osiołki przeznaczone jako atrakcja dla turystów. Ze szczytu góry wznoszącej się na 236 metrów nad poziomem morza jest naprawdę kozacki widok na Agadir. Spędziliśmy tu około godzinę czekając na całkowity zachód słońca w trakcie spaceru wzdłuż murów zamkowych. Oprócz bezpańskich kotów błąkających się w poszukiwaniu jedzenia szukajcie widoku kozy chodzącej po drzewie!

Marrakesz

Słynie z jednego z największych miejsc targowych na świecie, ale zdania na temat tego miasta są podzielone. Jedni jadąc tam zakochują się w niepowtarzalnym klimacie i wyjątkowej atmosferze, a inni uciekają w popłochach od tłumów ludzi, gorąca i naganiaczy. Teraz kiedy już odwiedziłem słynny Plac Jemma el Fna, który został wpisany na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO powiem Wam, że panuje tam totalna hajabuza, jakiej nigdy nie widziałem. Całość robi wrażenie, ale po godzinnym spacerze wąskimi uliczkami miałem po prostu dość! Jest głośno, co chwilę ktoś Cię zaczepia, a dodatkowo trzeba mieć oczy dookoła głowy, żeby nie przejechał Cię skuter ani nikt nie okradł z pieniędzy. Tu rzeczywiście jest bieda, za jednego dolara ludzie są w stanie zrobić …. Naprawdę dużo!

Spotkacie tu pełzające węże min. Kobry, skaczące małpy i dużo innych niestandardowych zwierząt. Cały plac przypomina żyjący teatr, w którym główną rolę odgrywają gawędziarze, muzycy, wróżbiarze, animatorki, żebraki, bezdomni i wszystko to w poczuciu zapachu unoszącego się dymu z pobliskich restauracji. W tle mieszająca się muzyka dochodząca do ucha ze wszystkich stron świata! Zastanawiasz się gdzie iść? Przed siebie, byle się nie zatrzymać bo od razu dopadną Cię miejscowi, żebyś tylko coś kupił! Jeśli spytasz Marokańczyka, żeby wskazał drogę, owszem będzie bardzo miły i Ci pomoże, ale będzie oczekiwał symbolicznej opłaty, nic nie jest tu bezinteresowne!

Meczetu Koutoubia

Zwiedzając Marrakesz podczas naprawdę upalnego dnia skierowaliśmy się w stronę Meczetu Koutoubia. To najwyższy budynek w całym mieście i jednocześnie dobry punkt orientacyjny. Zdawałem sobie sprawę, że muzułmańskie świątynie nie są dostępne dla osób z innej wiary, ale pomyślałem, że spróbuję tam wejść!, najpierw jednak pomyliłem drzwi – jak się okazało meczet ma osobne pomieszczenia do modlitw dla mężczyzn i kobiet,  ja trafiłem do tych drugich hehe, później już było tylko gorzej, kiedy zdjąłem już buty i byłem bardzo blisko jakiś stary chłop nie wpuścił mnie do środka. Zrobiliśmy zdjęcia z przed kościoła i poszliśmy w dalszą część miasta!

Pałac El Badi

Podobno Pałac El Badi, który odwiedziliśmy w Marrakeszu uchodził kiedyś za jeden z najpiękniejszych rezydencji na świecie. Otwarty jest dla zwiedzających w godzinach 9:00 – 17:00, a bilet wstępu kosztuje 70 dirhamów. Po wejściu do środka czułem się trochę jakby ktoś przeniósł mnie w czasie, antyczne kamienie i budowle przypominały ruinę z pozostałościami przypominającymi basen, pokoje, piwnice i ogród. Najbardziej zadowolony był Prezes, który uwielbia tego tupu klimaty. Pozostała część grupy jak i ja szukaliśmy tylko cienia, aby ukryć się przed słońcem.

Pałac Bahia

Ostatnim punktem naszego zwiedzania Marrakeszu był Pałac Bahia. Otwarty jest dokładnie w tych samych godzinach co wyżej wspomniany Pałac El Badi 9:00-17:00, bilet również w tej samej cenie 70 dirhamów / osobę. Tutaj bogato ozdobione wnętrza zbudowane zostały w typowo marokańskim stylu. Na uwagę zasługują ściany i sufit pokryte malowniczymi witrażami, a także główny centralny plac. Pałac ma 150 pokoi i należał kiedyś do nijakiego Muhammada, który musiał pomieścić w nim swoje 4 żony i 24 konkubiny hehe. Mam nadzieję, że nie będą mieli za złe, że zostawiliśmy tam pusta butelkę Jacka Danielsa heheh

Co zjeść w Maroko ?

My to standardowo jak tylko odwiedziliśmy marokańskie knajpki musieliśmy spróbować miejscowej pizzy. Czy była dobra? Szczerze … jadłem duuuużo lepsze! Do zamówienia podano nam popcorn, oliwki i orzeszki. Dopiero podczas wizyty w Marrakeszu spróbowaliśmy tradycyjnego dania w postaci zupy i drugiego dania, smakowało to trochę jak mięso wyjęte z rosołu z domieszką warzyw. Najbardziej popularna jest herbata, podana z liśćmi mięty i dużą ilością cukru, to taki charakterystyczny smak tutejszego klimatu! Wszystkie posiłki są tutaj naprawdę bardzo tanie, idąc na dwudaniowy obiad z piwkiem nie zapłacicie więcej niż 25 złotych. Bez problemu można płacić kartą. Do kolacji zamawialiśmy sziszę, palenie jej jest tutaj bardzo powszechne i masowe.

Alkohol w Maroko – czy można ?

Często zadawane pytanie przez turystów … sprawdziliśmy to na własnej skórze, zabezpieczając się zakupami w strefie bezcłowej na lotnisku. Jak się okazało na miejscu nie ma większego problemu z zakupem i spożywaniem napojów wysokoprocentowych. Faktem jest, że Maroko w 98 % należy do krajów muzułmańskich i picie go jest dla miejscowych zabronione co nie oznacza, że w rzeczywistości tak jest. Koper jak poczęstował jednego gościa to łyknął na raz i uciekł do hotelu heh. Piwa czy wódki nie kupimy w sklepie spożywczym, tylko w specjalnie wyznaczonych miejscach [ coś na wzór tego jak wygląda to np. w Islandii, Jordanii czy Szwecji ]. Jeśli chodzi o restauracje to w Agadirze prawie wszędzie można było liczyć na zimne piwko nawet produkowane w Maroku o nazwie „Casablanca”. Mocniejsze restrykcje alkoholowe zauważyłem dopiero w Marrakeszu, gdzie faktycznie menu miejscowych restauracji nie miało w swojej karcie napojów alkoholowych.

Maroko okazało się bardzo przyjemnym krajem z ciekawymi miejscami do zaoferowania. Absolutnie nie jest tu niebezpiecznie jak możecie przeczytać na różnych portalach Internetowych, przez cały pobyt nie było sytuacji gdzie czułem się w jakiś sposób zagrożony, wręcz przeciwnie, Marokańczycy okazali się pomocni / nie licząc kilku nieogarniętych kierowców taksówek heh / i gościnni. Po za tym w takim składzie jak my byliśmy nudzić się przecież nie można! Kolejne państwo wpisane w rejestr mojego życia i jestem bardzo szczęśliwy, że było to właśnie MAROKO!

Na koniec zapytałem Korasa jak mu się podobało bo przypomnę był to jego debiut z naszą ekipą hobby-travel, posłuchajcie co powiedział:

Wyjazd był kozacki i spontaniczna decyzja żeby na niego jechać była jedna z lepszych w moim życiu hehe był to mój pierwszy taki męski wyjazd ale już wiem że na pewno nie ostatni, a szczególnie z taką ekipa heh. 3 dni ale za to intensywne na maksa. Z chęcią to powtórzę heh